Obserwatorzy

niedziela, 1 lutego 2015

"Odyseja kota imieneim Homer" Gwen Cooper

"Odyseja..." to książka, która wypożyczyła sobie mnie. Po prostu wyskoczyła na mnie z regału w bibliotece, a ponieważ lubię książki o wrażeniach drugiego człowieka mającego kudłatego przyjaciela, więc na "wypożyczenie" się zgodziłam.



Kiedy po raz pierwszy zobaczyłam tego kociaka, był maciupeńkim kłębkiem puchu w wyciągniętych dłoniach młodej kobiety. Nie różnił się niczym od innych kociąt, to jest, dopóki nie podniósł łebka i nie zamiauczał – doprawdy imponująco, jak na kilkucentymetrowe (od czubka głowy do końca ogonka) stworzonko.
Chociaż taki malutki, obracał się w kierunku mojego głosu. Właśnie wtedy zobaczyłam jego oczy. Dwutygodniowy podrzutek wyraźnie cierpiał z powodu poważnej infekcji, która z pewnością odebrałaby mu wzrok, jeśli nie życie.” *...
Tak zaczyna się książka opisująca nam 12 lat życia autorki z trzema fantastycznymi kotami: Scarlett, Waszti i Homerem, który w wyniku infekcji stracił wzrok (konieczne było usunięcie gałek ocznych).
Jak to w życiu bywa Homer poprzez swoją niepełnosprawność przez większość już na początku swojego życia został spisany na straty. Jednak znalazła się osoba o wielkim sercu, które Homer podbił swoją wolą życia i walki. W krótce okazało się, ze Homer potrafi skraść serce każdego kogo spotka na swej drodze.
Adopcja tego małego, czarnego twardziela przez Gwen, która znajdowała się na życiowym zakręcie (brak pracy i własnego mieszkania), wiązała się z mnóstwem dylematów i obaw. Ale kto by ich nie miał biorąc pod swe opiekuńcze skrzydła (po lekturze można spokojnie zapytać: kto się kim opiekował ^^) kota? Tyma bardziej niewidomego?
Ku zaskoczeniu Gwen okazało się, że Homer tu duży chłopak, który niczego się nie boi i jest bardzo samodzielny, a to co w jej oczach mogło stanowić dla Homera przeszkodę, dla niego było ciekawym przeżyciem, kolejnym krokiem w kocim życiu ...
"Raz na dziewięć kocich żywotów zdarza się coś niezwykłego... Prawdziwa historia ślepego kota o imieniu Homer i kobiety, którą nauczył miłości."**  to opowieść napisana sercem, która wzruszy każdego kto ma/miał szczęście spotkać w swoim życiu kota. Napisana lekko, żywiołowo, bez zbędnych ozdobników pokaże nam ile w życie dorosłej kobiety może wnieść zwykły - niezwykły kot.
Homer stał się dla Gwen  "motorem napędowym" do działania. Jego pojawienie się zmotywowało ją do podniesienia sobie poprzeczki na gruncie zawodowym, silny charakter małego przyjaciela nauczył ją, że wszystko jest możliwe. Obudził w niej dodatkowe pokłady odpowiedzialności, śmiałości, odwagi, miłości, cierpliwości oraz samodzielności. A czytelnikowi udowodnił, że "nawet najmarniejszy kot jest arcydziełem" ***
 
Homer , zdjęcie pochodzi ze strony http://www.mnn.com/family/pets/stories/homer-the-blind-cat-who-inspired-a-bestseller-has-died
Homer odszedł za Tęczowy Most 21 sierpnia 2013 roku w wieku 16 lat [*]
 
*,** - Gwen Cooper "Odyseja kota imieniem Homer", wyd. Prószyński i s-ka
*** - Leonardo Da Vinci
 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz