W telegraficznym skrócie teraz napiszę ( a przy kolejnej okazji rozwinę), że 7 września Balbinka odeszła za Tęczowy Most. Musiałam podjąć najtrudniejszą i chyba najdojrzalszą decyzję w swoim życiu. Decyzję o eutanazji swojej przyjaciółki. Wraz z odejściem słodkiego Okruszka ze mnie uszło życie...
Ale dnia 13 października przyśniła się moja Cycuszka (pewnie jej tam teraz Balbuś na głowę wchodzi) w towarzystwie małego, czarnego kota kopiącego mega grajdoły w kuwecie. Sen był, jak się okazało dnia następnego, proroczy. W lipcu kotka cioci urodziła małą, czarno-białą jedynaczkę, którą po telefonie od cioci bezgranicznie, w ślepo pokochałam! I tak 21 październik zamieszkała z nami Frania:
Frania |
No, na dziś to tyle, bo zaczynam czeskie błędy robić....